Ten serwis jest w trakcie budowy. Niebawem ruszamy z nową stroną www. Za niedogodności przepraszamy.

Relacja z przedwyborczej debaty

Data publikacji: 19.10.2007r.

W dniu 8 października 2007 Stowarzyszenie Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego wspólnie z redakcją gospodarczą „Dziennika” The Wall Street Journal Polska zorganizowało publiczną debatę z udziałem polityków wiodących partii na temat poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Debata miała miejsce w biurze Banku Światowego w Warszawie. Oto zapis jej przebiegu  opublikowany na łamach Dziennika w dniu 17 października 2007r.


Debata wyborcza. Dyskusja z udziałem przedstawicieli głównych ugrupowań politycznych o szansach na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach

DROGI TRZEBA BUDOWAĆ, A NIE POLITYKOWAĆ O NICH  

Marcin Piasecki, redaktor naczelny "The Wall Street Journal Polska"
Na świecie w wypadkach drogowych ginie co roku ponad milion osób. To jakby duże miasto zniknęło z powierzchni Ziemi. Sytuacja na drogach jest nie tylko przyczyną ludzkich tragedii, ale ma też realny wymiar ekonomiczny. Koszty wypadków drogowych w Polsce wynoszą mniej więcej tyle, co słynna dziura budżetowa. Nie potrzeba byłoby więc tzw. kotwicy, gdyby tych wypadków w ogóle nie było. Niezwykle ważne jest, że przedstawiciele głównych partii politycznych zgodzili się, aby porozmawiać na temat ich stosunku do problematyki związanej z bezpieczeństwem drogowym. Jak zatem poprawić bezpieczeństwo drogowe na polskich drogach?

Bogusław Kowalski, Prawo i Sprawiedliwość
Przede wszystkim konieczna jest poprawa stanu infrastruktury transportowej. Przyjęty kilka tygodni temu rządowy plan budowy nowych autostrad i dróg ekspresowych prezentuje spójną perspektywę do roku 2013. Wiemy, jakie odcinki i kiedy powstaną. Trzeba jednak pamiętać, że sieć dróg jest na stałe związana z systemem gospodarczym, a prawie połowa ruchu odbywa się poza siecią dróg krajowych, po drogach samorządowych. Nowe autostrady i drogi ekspresowe tego nie zmienią, chociaż odciążą pozostałe drogi z transportu ciężkiego.

Beata Bublewicz, Platforma Obywatelska
Rzeczywiście, budowa dróg jest najważniejsza, a my tracimy mnóstwo czasu i pieniędzy przez brak odwagi do podejmowania decyzji, np. w sprawie rozpoczęcia budowy autostrady A2. Decyzje o wydatkowaniu tak ogromnych kwot są obarczone dużą odpowiedzialnością, muszą być podejmowane zgodnie z prawem, ale też sprawnie. Na Warmii i Mazurach w najbliższym czasie nie będzie przebiegała żadna autostrada, mimo to bardzo trudno było przekonać rząd, by droga numer 16 została zrealizowana jako jeden z priorytetów. Udało się, ale sam fakt, że musieliśmy bardzo zabiegać o jedyną drogę w naszym województwie, nie napawa optymizmem. Trzeba działać skuteczniej. Grzech zaniechania jest poważniejszy niż popełnianie błędów.

Andrzej Fedorowicz, Liga Polskich Rodzin
Po pierwsze, budowę drogi numer 16 premier Kaczyński zapowiedział w expose. Drugie kłamstwo pana premiera polegało na tym, że gdy przed wyborami samorządowymi przyjechał do Augustowa, zapowiedział, że obwodnica zostanie zbudowana - i to bez względu na okoliczności. Wybory PiS wygrał, a premier budowę odwołał. Ważniejszy okazał się kwiatek i kawałek rzeczki, która by wyschła, gdyby nie Kanał Augustowski. Dzisiaj się okazuje, że obwodnica wokół Augustowa nie powstała, bo przyjechał minister Szyszko i powiedział, że będzie budowana, ale będzie PiS-owska. Stąd te protesty, blokady. Takich konfliktów szykuje się w Polsce trzysta. Minister nic o tym nie mówi, a Zieloni, ekolodzy już się czają, gdzie wyrwać kolejne pieniądze, gdzie co zablokować. Mądrość okazaliśmy w poprzedniej kadencji Sejmu. Gdy była zagrożona budowa drogi A1, realizowanej przez gdańskie konsorcjum GTC, cała komisja infrastruktury przyjęła jednorodne stanowisko popierające rząd (SLD-owski) - bo droga nie ma koloru, ani czerwonego, ani zielonego. Ma być po prostu porządnie zrobiona.

Ryszard Kalisz, Lewica i Demokraci
Stan bezpieczeństwa na polskich drogach i stan infrastruktury jest tragiczny. Po 1989 roku wszystkie kolejne rządy poniosły w tej dziedzinie porażkę. Skala inwestycji PiS-owskich - 8 kilometrów - w stosunku do wykonanych dróg w okresie minionych 15 lat jest jak 1 do 80. Uchwalone przed trzema laty przepisy dotyczące wywłaszczeń nie są wprowadzane w życie, ponieważ najpierw trzeba negocjować z właścicielami pasów ziemi, o które mogłyby zostać poszerzone drogi. Jednak gdyby kwota została podniesiona, może przyjść funkcjonariusz CBA i zarzucić, że to łapówka. Administracja musi postępować zgodnie z prawem, ale nie może bać się ryzyka. Bez racjonalnego ryzyka nie ma możliwości rozwoju. Powinniśmy też lepiej wykorzystywać wszystkie możliwości finansowania budowy dróg - kontrakty z inwestorami prywatnymi, partnerstwo publiczno-prawne, inwestycje rządowe i samorządowe, fundusze europejskie.

Bogusław Kowalski, PiS
Urzędnicy negocjują wysokość odszkodowań. Od ubiegłego roku obowiązuje specustawa, która stanowi, że decyzja lokalizacyjna jest decyzją wywłaszczeniową. Wysokość odszkodowania ustala wojewoda. Jeśli właściciel gruntów się z nią nie zgadza, to wchodzi na drogę postępowania sądowego. Od kilku tygodniu obowiązuje ta sama ustawa w inwestycjach kolejowych.

Piotr Kozłowski, Samoobrona
Drogi w Polsce to sprawa polityczna. Mamy rządowy program budowy dróg i okres wyborczy. Pojawiają się różni ludzie z Warszawy w różnych okręgach i droga nr 5 Wrocław - Poznań, skądinąd bardzo potrzebna, nagle trafia do programu tylko dlatego, że minister Dziedziczak startuje w województwie leszczyńskim. Mamy ten program, czy on jest elastyczny? Do dziś nie ma koncepcji, czy budować drogi ze Wschodu na Zachód, czy z Północy na Południe. Ze względów strategicznych dla państwa polskiego bardziej istotny jest ten drugi kierunek. Niestety, budujemy Wschód-Zachód, jeżeli w ogóle budujemy. Miasta są bez obwodnic, dróg ekspresowych i autostrad nie mamy. Do tego dochodzi problem właścicieli dróg. Jest ich zbyt wielu: państwo, samorząd wojewódzki, samorząd powiatowy, samorząd gminny, miasta. Trudno dziś ustalić, kto jest odpowiedzialny za budowę dróg.

Andrzej Fedorowicz, LPR
Składamy cały czas winę na drogi budowane pod stara, jelcza, kamaza. Tymczasem rozjeżdżają się po nich wzdłuż i wszerz ciężkie pojazdy o nacisku ponad 11,5 tony na oś. Zgodziliśmy się na na to jednym podpisem, nie mając przygotowanej infrastruktury drogowej.Czy w Polsce jest w ogóle spójny plan transportowy? Żaden z ministrów nie miał takiego planu i minister Polaczek, mimo zapewnień, też nie ma. Jeśli mówimy, że przekładamy cały transporty na koła, na drogi gruntowe, to zapominamy,  istnieje jeszcze niewykorzystany szlak wodny, drogi kolejowe.

Piotr Kozłowski, Samoobrona
Co nowe wybory, co nowa koalicja - to nowy program budowy dróg i nowe obietnice. I nic z tego wynika. Dziś z Wrocławia do Warszawy jedzie się 7 godzin pociągiem i tyle samo samochodem. Praktycznie jesteśmy zmuszeni do przekraczania przepisów, bo nigdzie dostać się nie można. Nakłady na nowe radary to też nie jest droga do poprawy bezpieczeństwa. W parlamencie rządzą trzy pierwsze ławy sejmowe. One się nie zmieniają - od prawa do lewa. Może wypadałoby zrobić debatę przywódców partyjnych i zmusić ich, żeby porozmawiali.

Ryszard Kalisz, LiD
Rozstawianie wszędzie radarów to działanie kontrproduktywne, stymulujące cwaniactwo - wiadomo przecież, w jakim miejscu są ustawione. Pieniądze zainwestowane w radary powinny być przeznaczone na poprawę stanu dróg. Plagą polskich dróg są pijani kierowcy, rowerzyści i motocykliści. Istnieje potrzeba budowania przekonania, że będąc pod wpływem alkoholu, nie należy włączać się do ruchu. Trzeba propagować kulturę na drodze, chociażby stosowanie zasady suwaka, gdy łączą się w jeden dwa pasy ruchu, czy przepuszczanie pieszego na pasach. Trzeba też spowodować, by po naszych drogach jeździło jak najmniej bardzo starych samochodów. Musimy promować kupowanie nowych aut.

Bogusław Kowalski, PiS
Pomysł szerszego zastosowania wideo- i fotoradarów stał się przedmiotem kpin. Nie można tego pomysłu ośmieszać, przecież niemal co trzeci wypadek powstaje na wskutek brawurowej jazdy, przekraczania prędkości powyżej możliwości drogi. Mam nadzieję, że przy większym udziale organizacji pozarządowych uda się przeprowadzić masowe akcje społeczne uświadamiające potrzebę bezpiecznych zachowań podczas ruchu drogowego. Właśnie przygotowujemy dużą kampanię zwracającą uwagę na bezpieczeństwo dzieci. Chcemy rozwijać prowadzony przy udziale Banku Światowego i Europejskiego Banku Inwestycyjnego pilotażowy program likwidacji miejsc niebezpiecznych i dotychczasowe nakłady, na poziomie 50 mln euro, zwielokrotnić. Tam, gdzie nastąpiła przebudowa miejsc niebezpiecznych, liczba kolizji i wypadków zmalała średnio o 66 proc. Chcielibyśmy też wprowadzić audyt nowych inwestycji pod kątem standardów bezpieczeństwa ruchu. Krokiem do poprawy przepisów prawa w tej dziedzinie będzie ustawa o kierujących pojazdami. Udoskonali przepisy w zakresie szkolenia i egzaminowania kierowców, pomoże ukrócić zjawiska patologiczne: korupcję w ośrodkach ruchu drogowego i wyścig tych placówek w obniżaniu kosztów funkcjonowania kosztem poziomu nauczania.

Beata Bublewicz, PO
Projekt ustawy o kierujących pojazdami jest dobry. Reguluje np. kwestię prawa jazdy na motorower, a nie może być tak, jak teraz, że człowiek, który nie ma wiedzy na temat uczestnictwa w ruchu drogowym, kupuje motorower i raptem staje się uczestnikiem drogi. Ta ustawa reguluje też kwestie dotyczące wspomagania instruktorów nauki jazdy, np. w zakresie przekazywania wiedzy. Mój klub przedłoży tę ustawę w następnej kadencji. Jako projekt nierządowy będzie miał szansę na szybsze uchwalenie. Piotr Kozłowski, Samoobrona Będziemy popierać rządowy projekt ustawy o kierujących pojazdami, ale wiele rozwiązań jest tam chybionych. Chociażby oznakowanie kierowców, którzy nie dłużej niż trzy lata prowadzą pojazd. Zielony listek na samochodzie prowokuje innych kierowców do niesympatycznych zachowań, przez co powstaje dodatkowe zagrożenie. Potrzebna jest edukacja nie tylko kierowców, ale i policji, egzaminatorów i tych, co decydują, kogo dopuścić do ruchu. Więcej akcji uświadamiających i poprawiających technikę jazdy. Jest wiele robót na drogach. Miło się patrzy na zachodzie Europy, jak kierowcy potrafią jechać na tzw. zakładkę. W Polsce wszyscy pchają się pod szlaban i patrzą, kto ich puści. Nie ma płynnej jazdy. A jazda w mieście? Tylko w Warszawie widać, że lewy pas jest najwolniejszy, prawy najszybszy - odwrotnie niż na całym świecie.

Marcin Piasecki
Jak ma wyglądać kwestia pijanych kierowców i złego stanu technicznego pojazdów, które się poruszają po polskich drogach?

Bogusław Kowalski, PiS
Walka z pijanymi kierowcami to kwestia przestrzegania prawa, które istnieje, a które za jeżdżenie po pijanemu karze nawet więzieniem. Jest przygotowany projekt, który obarczałby odpowiedzialnością pasażera, kiedy nie reaguje i pozwala, żeby pijany prowadził w jego obecności samochód. Musimy przeprowadzić dyskusję, czy nie poczekać z takim radykalnym zaostrzeniem przepisów do momentu, kiedy zobaczymy, jaki efekt przyniosą nowe przepisy, które obowiązują przecież od niedawna. Proponujemy natomiast wzmocnienie kompetencji inspektoratu transportu drogowego o możliwość niedopuszczenia pojazdu do ruchu, jeśli nie spełnia norm technicznych.

Piotr Kozłowski, Samoobrona
nspekcja transportu drogowego, która kontroluje transport ciężarowy, miałaby też kontrolować kierowców samochodów osobowych? Co zaś się tyczy problemu złego stanu technicznego pojazdów, to nie rozwiążemy go poprzez ograniczenie importu. Błąd popełniliśmy wiele lat temu, pozwalając, aby stacje diagnostyczne stały się dużym biznesem. To są firmy nastawione wyłącznie na zysk. Przyjeżdża człowiek zdezelowanym maluchem i, za opłatą, zostaje dopuszczony do ruchu. Kontrola starostów jest nieskuteczna.

Ryszard Kalisz, LiD
Pasażer, gdy zobaczy że kierowca jest pod wpływem alkoholu powinien reagować, ale karanie pasażera za nietrzeźwość kierowcy jest przesadą. Tak samo jak wprowadzone już kary więzienia za jazdę pod wpływem alkoholu. Nie będziemy tego zmieniać, ale uważam, że sędziowie za takie przewinienie powinni przede wszystkim częściej odbierać prawa jazdy i to na długoletnie okresy - 10-20 lat.

Andrzej Fedorowicz, LPR
Po pierwsze, kierowcy pod wpływem narkotyków to wcale nie mniejszy problem niż pijani kierowcy. Policja musi przekierunkować swe działania na badania młodych ludzi pod tym kątem. Po drugie, trzeba jednak spowodować, aby wszystkie pojazdy, które zostały wyrejestrowane za granicą i sprowadzone do Polski, przechodziły gruntowne badania w stacji diagnostycznej. Trzeba dookreślić w rozporządzeniu, jak kontrola przywiezionego z zagranicy pojazdu powinna wyglądać, a powinna być szczegółowa.

Beata Bublewicz, PO
Problem nietrzeźwych kierowców, rzetelnych stacji diagnostycznych czy szkolenia instruktorów jazdy od lat jest bagatelizowany. Wszystko sprowadza się do rozsądnego, zamierzonego działania, którego w naszym kraju brakuje. W naszym kraju wciąż jest przyzwolenie na jazdę po wypiciu alkoholu. Kara, aby była skuteczna powinna być dotkliwa. Jeśli zabierzemy komuś prawo jazdy będzie dotkliwsza niż kara więzienia. Instruktorzy są źle szkoleni, ich umiejętności nie są weryfikowane. Mamy ustawę o ratownictwie medycznym. Niestety, ten system nie działa. Nadal nie ma koordynacji służb niosących pomoc.

.....................
Debata zorganizowana została we współpracy ze  Stowarzyszeniem Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego, organizacją zrzeszającą biznes i organizacje pozarządowe pod patronatem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego oraz Banku Światowego
.....................

Materiał: Dziennik